Najnowsze wpisy, strona 6


"Tarzan jest passee, teraz trendy jest...
Autor: dorothee
Tagi: trabant  
31 lipca 2007, 19:58

Taaa... Idąc za radą Messaliny obejrzałam "Trabant drajwera" i stało się - zbzikowałam. No może bez przesady, ale piosenka na pewno zagości na dłużej w odtwarzaczu.

Dziś notka ta powstaje w szczególnych zresztą okolicznościach, a to z tej racji, że nie piszę jej pod swoim dachem. A żeby zdusić głupie spekulacje w zarodku, od razu wyjaśnię, że to dach Messaliny, gdyż biedaczka nie mogła się doczekać nowości. Więc nie mam serca jej dłużej katować i piszę, choć dziwnie się czuję, przyznaję.

Dodatkowej aury dziwności sytuacji tej przydają elektroniczne nuty, płynące zza ściany. Zagłuszam je więc z Messaliną własnymi preferencjami muzycznymi. I jakoś dajemy radę ;) Dowiedziałam się też właśnie, że zostałabym poczęstowana pyszną tartą z cukinią, ale....... gdyby była, a nie ma! Oj Messalino, za takie dawanie i odbieranie będziesz się w piekle smażyła! :))

A wakacje na półmetku prawie. Lipiec nam upłynął, nim się obejrzałam, ale nie mogę powiedzieć, że upłynął na niczym. I chociaż wiem, że Rodzicielka wolałaby, żebym w tym miejscu napisała, że upłynął na ciężkiej pracy, to jednak nic z tego. Raczej na posiadówach w barówach ;) , na festiwalu reggae i na "spacerowaniu z Czechowiczem" ;) Fajnie się tak obijać, choć nie bez wyrzutów sumienia.

Wena mi się skończyła, Messalina nie chce mnie zastąpić przy klawiaturze, więc kończę i oddaję się delektowaniu się gorącym Earl Greyem. A co! Też mi się coś od życia należy! Ahoj!

Nowy bzik ;)
Autor: dorothee
Tagi: umbarirarira  
26 lipca 2007, 13:58

Tarzan, Tarzan boy
Tarzan, Tarzan boy

Torba rozepchana, buty połatane,
Żył tak z dnia na dzień,
Ścieżka wydeptana życie zmarnowane,
On nie mówił nic, nie mówił nic,
Tam gdzie wiatr melodię grał,
Tam gdzie noc spotyka dzień,
Zawsze sam do przodu gnał,
I szczęśliwy był.

Ref:
Bum tarararara za oknami noc,
Czego chcesz dziewczyno ja wiem... Tarzana
Bum badirarira choć kochanie choć,
Nie bój nie bój się Tarzana O. x2

Tarzan, Tarzan boy

Księżyc nad polami świecił mu nocami,
Żył nie liczył dni,
Chodził ulicami ludzie go mijali,
On nie mówił nic, nie mówił nic,
Tam gdzie wiatr melodię grał
Tam gdzie noc spotyka dzień,
Zawsze sam do przodu gnał,
I szczęśliwy był.

Ref:
Bum tarararara za oknami noc,
Czego chcesz dziewczyno ja wiem... Tarzana
Bum badirarira choć kochanie choć,
Nie bój nie bój się Tarzana O. x2

Tarzan, Tarzan boy

Tam gdzie wiatr melodię grał,
Tam gdzie noc spotyka dzień,
Zawsze sam do przodu gnał,
I szczęśliwy był.

Ref:
Bum tarararara za oknami noc,
Czego chcesz dziewczyno ja wiem... Tarzana
Bum badirarira choć kochanie choć,
Nie bój nie bój się Tarzana O. X4

Tarzan, Tarzan boy
Tarzan, Tarzan boy

Bum tarararara........ Tarzana
Bum badirarira.........nie bój nie bój się tarzana x3

Wspaniałe znalezisko, Marku! Naprawdę wspaniałe! :))))

O bojuchach dla bojuchów
Autor: dorothee
Tagi: mądre rzeczy  
19 lipca 2007, 21:35

" Niespodziewanie - rozgadał się, i to nerwowo, jakby spuszczał ciśnienie nadmiaru lektur i przemyśleń. Że glebą prawie wszystkich chorych uczuć jest lęk.

Nie ja to odkryłem. Chciwość, zazdrość, obżarstwo, gniew, okrucieństwo, pijaństwo - biorą się z lęku. Najczęściej jest to lęk nieświadomy. Nieuświadomiony. Szczęśliwym, zdolnym do miłości, może być tylko ten, kto pokonał lęk. Nielicznym się to udało. Chrystus. Sokrates. Giordano Bruno. Matka Teresa. Być może nasz Dalajlama. Święci, bohaterowie. Wielcy myśliciele. My, ludzie przeciętni, dążąc do szczęścia, boimy się, zabezpieczamy się, podejrzewamy, kręcimy. Nie potrafimy chodzić po wodzie, toniemy jak Piotr z Ewangelii.

Sęk w tym, że im bardziej chcemy być szczęśliwi - tym bardziej się boimy."

/Edward Redliński "Telefrenia"/

Trudno się nie zgodzić...

No to się pozmieniało...
Autor: dorothee
Tagi: zmiana   poprawki  
18 lipca 2007, 12:45

Przyznam szczerze, że po zmianie serwisu jakoś się nie mogę połapać w swoim własnym blogu. Przepadł poprzedni szablon, przepadła księga gości i linki (chociaż właściwie jakoś bardzo nie rozpaczam - będzie impuls do tego, żeby zadbać o nowe). Ale notki nie przepadły, a to jest najważniejsze ;)

No i autorka nie przepadła. Wprawdzie dwie poprawki nie nastroiły mnie zbyt dobrze na te wakacje, ale ostatecznie z paru trudnych sytuacji udało mi się wybrnąć. Jedną dwóję już poprawiłam, udało mi się zapanować nad chaosem w moich planach na przyszłość, dostałam się na dziennikarstwo w ramach drugiego kierunku, nie urwali mi głowy w dziekanacie. Można powiedzieć, że sytuacja wokół mnie uległa względnej normalizacji.

Chociaż nie ze wszystkim poszło tak dobrze. Moim podstawowym problemem ostatnich tygodni jest dokuczliwy brak funduszy i brak pracy, żeby te fundusze jakoś zdobyć. Zgadzam się, że ja po prostu nie umiem szukać pracy, ale z drugiej strony faktem też jest, że nie opływam w oferty, wręcz jest ich mało, a w przypadku tych, które są najczęściej po prostu nie spełniam wymagań. Sytuacja jest patowa. Wiem, wiem, źle się do tego wszystkiego zabrałam. Nie mogę też liczyć na niczyją pomoc. Jak to jest, że na mnie zawsze można liczyć, tylko ja nie mogę liczyć na nikogo, oprócz siebie. To trochę niesprawiedliwe.

Nuda, wszyscy sobie ode mnie pojechali, a jeśli już ktoś przyjedzie, to ja nie mam forsy na imprezowanie. Ani nie wypoczywam, ani się nie uczę, ani nie pracuję. Mam jedynie poczucie permanentnej straty czasu.

Ok, dość tego, bo wyjdzie, że się użalam nad sobą, zamiast coś robić. W sumie chętnie podjęłabym jakąś aktywność, ale trwające od kilku dni upały nie dają mi żyć po prostu. Dlaczego w tym kraju funkcjonują jedynie skrajności, również pogodowe?

Muszę się zebrać w garść. Nie można tak marnować czasu. Ot co!

Wakacji mi się już chce
Autor: dorothee
25 czerwca 2007, 12:42

Ufff... Boże, jak mi się już nie chce. Jutro ostatni egzamin, potem za tydzień poprawka, a poza tym mnóstwo papierkowych formalności i szukanie pracy. Kocioł, po prostu kocioł. A mi się chce tak po prostu posiedzieć w ciszy i myśleć o niczym. Strasznie mi się chce wakacji, oj strasznie. Niestety obawiam się, że z wakacji już wyrosłam. Powinnam już raczej myśleć w kategoriach urlopu.

Z wiedzą moją na jutrzejszy egzamin nietęgo. Nauka przy rodzinie graniczy z niemożliwością. A kiedy na dodatek większość tej rodziny ma wolne i kręci mi się ciągle przed nosem, to jest już tragicznie. Prawda jest taka, że ostatnio potwornie trudno mi się skupić i mimo moich rozpaczliwych prób i starań, niewiele udaje mi się nauczyć. Szczęście do pytań też mnie jakoś opuściło, więc nie wiem, jak to jutro będzie. Chciałabym oczywiście myśleć, że będzie dobrze, ale to jest równie trudne.

W weekend miałam okazję się trochę odprężyć. Wybrałyśmy się z Messaliną na Noc św. Jana do skansenu i było (cytując "Włatców Much") "zajebiaszczo". Ach te "kochanowskie" klimaty. Wróciłam nad ranem w doskonałym nastroju i w pełni usatysfakcjonowana dobrą zabawą, ale teraz mam moralniaka, bo może trzeba było się uczyć zamiast balować.

A teraz powinnam się uczyć zamiast siedzieć w necie. Więc znikam.