Tagi: sesja
31 stycznia 2008, 13:11
Była notka na początek roku i początek miesiąca, teraz pora na notkę kończącą zdecydowanie najgorszy, jak dotychczas, styczeń mojego życia ;)
Tak jest, mili Państwo, studiowanie dwóch kierunków jest fajne, dopóki nie nadejdzie zmora każdego studenta, czyli sesja. A w tej jakoś wybitnie nie udało mi się ułatwić sobie życia. Wręcz odkryłam w sobie wielki talent do jego utrudniania sobie i innym. Dokonywane przeze mnie wybory nie były najszczęśliwsze, aktywność za mała, żeby się zwolnić z zaliczeń, oceny z zaliczeń za małe, żeby się zwolnić z egzaminów i czasu na wszystko za mało. Po całym semestrze przysłowiowego "wypruwania sobie żył", okazało się, że te jednak za mało. A obserwowanie innych, którym wszystko się udaje i to bez większego wysiłku, dodatkowo psuło krwi. Bo inni mogą, a ja nie.
Gdy dodać do tego notoryczne zmęczenie z racji dużej redukcji snu, trwającej nieprzerwanie od początku miesiąca, to całkiem zrozumiałe staje się, że sesję zaczęłam od niezłego dołka. Ciężko mi było wziąć się w garść.
Ale jakoś się udało i do dziś z wielu sytuacji wybrnęłam obronną ręką. Ale najtrudniejsze wciąż przede mną, więc nie pozwalam sobie na zbyt duże odprężenie. Dzięki Bogu, więcej za mną niż przede mną.
Ktoś może zapytać: a czego się spodziewałaś? W końcu to podwójna sesja. Ech, nie myślałam, że mnie będą na rękach nosić, za dwa kierunki, ale miałam nadzieję, że to trochę inaczej będzie wyglądać. Może faktycznie najwięcej powinnam obwiniać siebie.
Jakoś mi nieskładnie idzie to pisanie. Wracać pora do roboty. A po robocie wrócę do życia ;)