24 sierpnia 2004, 12:25
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Czas mija... przecieka przez palce........ DO CIĘŻKIEJ CHOLERY!!!!! Ja żądam jeszcze jednego miesiąca wakacji!!!!! Bardzo mi się nie podoba zmniejszający się stale dystans dzielący mnie z pierwszym września. Może to panika, ale ja po prostu nie spodziewam się po tym roku szkolnym absolutnie niczego dobrego, dlatego na samą myśl o jego rozpoczęciu robi mi się słabo i niedobrze - tym bardziej, że co roku można dokładnie przewidzieć, co mnie czeka...
Ostatnie dni spędziłam różnie, a nawet różnorodnie - i dobrze i źle. Zobaczyłam się z kilkoma znajomymi, chwilowo zakończyliśmy sprawę przemeblowania (dokąd pozwoliły środki finansowe heh heh), objadałam się lodami (ufff... gorący ten sierpień) i ogólnie sobie dogadzałam. Oczywiście nie obyło się bez mało relaksujących i podnoszących na duchu momentów - rodzina ciągle i z ogromnym samozaparciem, graniczącym z fanatyzmem, udowadnia mi, że nie dość, że jestem nienormalna (a o to chyba nie mogę mieć do siebie pretensji ;] ), to jeszcze nikt tak jak ja nie potrafi im tak doskonale grać na nerwach. Cóż... przynajmniej umiem na czymś grać :)))))))))))))
Może rodzina nie zadbała szczególnie o mój dobry nastrój na zakończenie wakacji, ale przynajmniej na kilka dni mam wolny pokój - Gośka pojechała pod namiot, a odbyło się to wczoraj, tzn. w niedzielę, kiedy cały dzień padało. Ha ha ha! Ciekawe jak się spało i czy w ogóle udało im się rozłożyć namiot - chyba tak, skoro nie wrócili do Lublina.
W niedzielę również mój tata wybrał się na wycieczkę - z wujkiem i dwójką znajomych pojechali do lasu na grzyby. Chyba to, że wyrzymali sobie skarpetki i wylewali wodę z butów jest najlepszym komentarzem.
Na koniec składam wszem i wobec zobowiązanie, iż pozostałe dni wakacji spędzę godnie, tzn.: aktywnie, w dobrym humorze i dalej grając rodzinie na nerwach! TAK MI DOPOMÓŻ BÓG!
No nareszcie mi się udało dostać na bloga! :) Nie mogę już narzekać na nudę, bo zajęć ostatnio mam pod dostatkiem, poza tym cały drzemiący we mnie potencjał energetyczny :)))))))) pożytkuję na robienie wszystkiego byle tylko odsunąć od siebie myśl o szkole. Była okazja do paru spotkań (za co dostałam burę od tych, którzy o tym nie wiedzieli - trzeba pytać!), poza tym cierpię na powolny, ale systematyczny zanik pieniędzy na karcie, co oczywiście w sposób zasadniczy utrudnia i ogranicza możliwości wysyłania sms-ów :~(
Michasia wyciąga mnie regularnie na wieczorne spacerki, żebym nie zgniła w domu :))))) Pierwszy takowy spacerek (powróciłam po 22:00 he he) zakończył się atakiem na mnie w samych drzwiach i propozycją "wytargania za kudły". Mama nieco uspokoiła się kiedy się dowiedziała, że cały czas siedziałam na ławce pod klatką. Taki już mój pech...
Na koniec trochę prywaty: Paulino! Ja mam zupełnie normalną, spokojną i obojętną minę, kiedy piszę notki!
Skoro już wszystko jasne pożegnam się z wami na czas nieokreślony, gdyż nie wiem kiedy tu powrócę. Papa!
Jeszcze coś "z ostatniej chwili": "Cool boy" ha ha ha ha !!!!!!!!!!!
Ale gorąco!!! Podczas mojej dzisiejszej wyprawy do "e-leklerka" myślałam, że spłonę, a w najlepszym przypadku utonę he he he...
Skończyłam pracę nad stronką i jestem z siebie zadowolona. Udało mi się to pomimo równoczesnej rozmowy na gg, gry w kalambury w sieci (ha ha super zabawa swoją drogą) i wysłuchiwania narzekań mamy!
BOŻE!!! Po raz kolejny doświadczam nieprzyjemnej sytuacji, w której nie mam o czym pisać! Po prostu mam nieciekawe życie :) Czekam aż coś się nareszcie zacznie dziać. Dlaczego tak bardzo mi zależy na jakimś zajęciu? Wszystko po to, żeby nie czepiła się mnie natrętna myśl o szkole - brrrrr.... na samą myśl robi się zimno :))))))
Przychodzi mi na myśl obóz w Dźwirzynie. Swoją drogą to zabawne - gdy byłam nad morzem myślałam tylko o tym żeby już wrócić do domu - brzydka pogoda... małe nieporozumienia... plotki (jak wszędzie zresztą)... dziwne sytuacje... wszystko było dokładnie tak jak być nie powinno (w sumie nie wiem skąd moja frustracja, w końcu mało który z moich planów idzie po mojej myśli...)! A tymczasem od kilku tygodni jestem w domu i chciałabym tam wrócić, bo na pewne rzeczy patrzę z większym dystansem i przestały mi przeszkadzać. Poza tym strasznie mnie męczy bezczynność (groteskowo, nieprawdaż?). W domu siedzę jak na szpilkach, a mało kto stara się mnie wyciągnąć z domu (a prawdę powiedziawszy ja mam już dosyć wyciągania innych) - może po prostu inni zorganizowali już sobie jakieś ciekawsze zajęcia, tylko ja jestem ostatnia sierota i nic zawczasu nie wymyśliłam ;)
No to się oddalam "w poszukiwaniu straconego czasu" :))))))))
Właśnie wróciłam ze spotkania paczki. Fajnie, że w tym roku tak często się spotykamy, kontakt po obozie nie urwał się tak, jak w poprzednich latach :) Mogłoby być tylko trochę chłodniej, bo ten upał jest nie do zniesienia!
Ostatnie dni spędziłam nudząc się w domu, a mimo wszystko czuję, że czas ucieka mi przez palce. Zbliża się szkoła i jak co roku nachodzi mnie chandra, bo zawsze mam wrażenie, że źle spędziłam wakacje - za mało się bawiłam, za mało przeczytałam, nie przygotowałam nic z wyprzedzeniem na rok szkolny (wiem, jestem chora!)... Zwłaszcza w tym roku czuję się jak kawał lenia, bo przecież to klasa maturalna! I dyplomowa! Za rok o tej porze mam nadzieję świętować przyjęcie na uniwersytet (chociaż szczerze nie wyobrażam sobie siebie na uczelni - ha ha ha, sama myśl jest śmieszna!), ale zanim do końca tego roku dotrzemy, czeka mnie ogrom cholernej roboty!!! :~(
Zabawne! Dwa dni temu uświadomiłam sobie, że do końca września muszę się zdeklarować, co będę zdawać na maturze. HA HA HA!
DOŚĆ JUŻ O SZKOLE!!! Czy ja jestem nienormalna?!?! Chyba upały rzuciły mi się na mózgojada...!
Kto idzie ze mną na pizzę??? :))))))))