30 lipca 2004, 18:53
Dzisiaj się czuję jakbym wróciła conajmniej z rajdu po Tatrach - zrobiłam parę niezłych kilometrów, łażąc jedynie po mieście. Jeszcze nie minął tydzień od mojego powrotu znad morza, a już widziałam się z obozowymi znajomymi ze Świdnika. Przy okazji pozdrawiam wszystkich dzisiejszych gości (którzy sprawnie się zebrali, żeby nas odwiedzić!): Asię, Angelikę, Monikę i Grześka (który trochę nas olał, ale miał ku temu ważny powód - tak sądzę...). Połaziliśmy nieco po Lublinie, jedliśmy lody i pizzę (nie na raz oczywiście ;] ) i już zaplanowaliśmy kolejne spotkanie. Na pożegnanie dziewczyny ujrzały powiewające białe chusteczki (przywitane dziwnymi spojrzeniami pozostałych klientów dworca PKS) i odjechały w siną dal... chlip chlip :~( "łeza się roni" jakby to ktoś powiedział...
Swoją drogą zauważam szereg zmian w moim otoczeniu (nie tylko najbliższym). Przecież ja wyjechałam tylko na dwa tygodnie, a już nie mogę się w pewnych sprawach połapać. Inna rzecz, że pewne osoby wcale nie dbają o to bym się w tych sprawach połapała - odnoszę wrażenie, że jest im to wręcz na rękę żebym nic nie rozumiała... Ale mniejsza o to! Mam nadzieję, że wkrótce znowu będę "na czasie". Chyba jestem ciekawska... A ciekawość to pierwszy stopień do piekła! ;]
Tylko się cieplej zrobiło (co ja mówię - ta pogoda to istny tropik!!!) a ludzie tłumnie wylegli na miasto. Dzisiaj spotkałam szczególnie dużo znajomych. Widocznie skoro nie mogę się do nikogo dodzwonić, to muszę ich szpiegować :) na mieście! ;)))))))
Szykuje się trochę zmian w mieszkaniu... nareszcie!!!