Najnowsze wpisy, strona 4


...nie mam pojęcia...
Autor: dorothee
Tagi: wczesnojesienna deprecha  
01 września 2007, 19:00

Powoli zaczynam się denerwować... Zaczął się wrzesień i nieuchronnie zbliża się termin poprawki, a mi jak zwykle nie idzie nauka. I mimo szczerej chęci nie powtarzania znowu tych samych błędów, chyba jednak ciągle robię te same głupoty. W końcu dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Powolne chylenie się lata ku końcowi również nie napawa optymizmem. Nie bez przykrości zauważyłam ostatnio, że o 20:00 jest już ciemno. Wieczory są chłodne, pogoda zmienna... I ja się robię jakaś senna i depresyjna.

Może dlatego wpadłam ostatnio w rasowo babski szał zakupów: może nie najkonieczniejszych, ale jakże przyjemnych. W końcu w każdej kobiecie siedzi natura egoistki, która wychodzi od czasu do czasu na wierzch, żeby przypomnieć jej, że już dawno nie kupiła sobie żadnego nowego ciucha ;)

Na brak rozrywek nie narzekam... Do poprawki jest jeszcze trochę czasu... Skąd ten mój depresyjny nastrój?? Doprawdy, nie mam pojęcia

Po jarmarku, przed nauką...
Autor: dorothee
Tagi: folk nie taki zły  
20 sierpnia 2007, 13:29

Ufff... to był naprawdę udany weekend. Wprawdzie w mieście, ale udany. Przez kilka ostatnich dni trwał u nas Jarmark Jagielloński i mimo, że nie są to za bardzo moje klimaty, to jednak bawiłam się świetnie. Szczególnie ciekawą przygodą była konfrontacja z Portugalczykami, którzy przyjechali do Lublina na występy i zaczepili nas w pizzerii. Największą furorę wśród naszych "nowych znajomych" zrobiła oczywiście Messalina, jako jedyna blondynka w naszym gronie. Otwarcie też należy przyznać, że konwersację w języku angielskim prowadził głównie Organista, w czym wtórować mu nieśmiało próbowała Stomatolożka, my z Messaliną natomiast z zaskoczenia kompletnie zapomniałyśmy języka w gębie. Po tym nadspodziewanym spotkaniu zostało mi zatem mocne postanowienie szlifowania mówienia po angielsku, a także zabawna fotka z panami Portuglaczykami, na której jednak Messalinie wcale nie jest do śmiechu ;)

Ogólnie coś się działo i to było w tym wszystkim najlepsze. Ja to jednak lubię mieć dni wypełnione po brzegi.

A dziś, zgodnie z podjętym już postanowieniem, zabieram się za naukę historii. Do poprawki wprawdzie jeszcze sporo czasu, ale nie chcę drugi raz popełnić tego samego błędu i zabrać się do tego zbyt późno. Mam już opracowaną strategię i oby przyniosła pożądane rezultaty, wypadałoby już przecież skończyć wreszcie ten czwarty semestr ;)

Dość czczego gadania! Do pracy Rodacy!

A hu!
Autor: dorothee
Tagi: mały bunt  
16 sierpnia 2007, 20:34

Za mądra dla głupich,
A dla mądrych zbyt głupia.
Zbyt ładna dla brzydkich,
A dla ładnych za brzydka.
Za gruba dla chudych,
A dla grubych za chuda.

 

Spróbuj się domyślić, gdzie to mam?
Gdzie? No gdzie?

Za łatwa dla trudnych,
A dla łatwych za trudna.
Zbyt czysta dla brudnych,
A dla czystych za brudna.
Zbyt szczecińska dla Warszawy,
A dla Szczecina zbyt warszawska.

Spróbuj sie domyślić, gdzie to mam?
Gdzie? No gdzie?


Dokładnie tam,
Wlasnie tam.
Pan wygrał bon,
A pani Fiat.

/Hey - Cudzoziemka w raju kobiet/

 

Czy tylko ja na ostatnim "ciekawym spotkaniu" czułam się atakowana?

Nie bardzo...
Autor: dorothee
Tagi: hehe  
14 sierpnia 2007, 21:05

- Mamo! Zasłałem łóżko!

- To dobrze.

- Nie bałdzo...

 

To tak na poprawę humoru. A co do dzisiejszego "ciekawego spotkania", to może i rzeczywiście było ciekawe... Na pewno mniej masakryczne niż się spodziewałam. Ale ogólnie mam mieszane uczucia...

 

A posiadacz/-ka tajemniczego nieznanego numeru już więcej nie zadzwonił/-a. No i nie wiem, kto to był. 

No tak!
Autor: dorothee
Tagi: pech  
13 sierpnia 2007, 22:53

No tak! Kiedy mam telefon przy sobie w dzień i w nocy, jak jakiś talizman, to nikt nawet złamanego smsa nie wyśle. A kiedy tylko go zapomnę, albo zostawię pod ładowarką i wyjdę z domu, to się urywają wiadomości, telefony ewentualnie. Dzisiaj ścigał mnie jakiś obcy numer cztery razy, ale mnie nie dopadł, bo nie wzięłam ze sobą komórki. A wcześniej okrągły tydzień telefonicznej posuchy. Ta cała ironia losu w moim przypadku zaczyna być już po prostu nudna!

A jeżeli tylko okaże się, że to dzwonił mój potencjalny pracodawca, to się po prostu zabiję! Jak pech, to pech... 

A jutro... Nieoczekiwanie... Ciekawe spotkanie! Mam nadzieję - ciekawe, a nie - mordercze. Nie chcę się czuć jak na egzaminie. Przynajmniej nie w wakacje.