Najnowsze wpisy, strona 26


bez hałasu :)
Autor: dorothee
14 lutego 2006, 18:13

Brechta z faceta ha ha ha! Wróciłam właśnie z zajęć szumnie i dumnie zwanych metodologią badań politologicznych. Pan doktor jest połączeniem anemii z flegmą - skombinuję sobie chyba taką trąbkę, jak miała babka z "Allo, allo" żeby go w ogóle słyszeć. Marta Hałas Lubelskiej Politologii ha ha ha! Jakby się bał głośniej odezwać, żeby mu głowa od hałasu nie eksplodowała. Chyba będzie zabawnie.

A przedmiot ogólnie mi się podoba, a to dlatego, że wygląda na to, iż większych problemów mi nie sprawi. I dobrze. Przy tej cholernej logice przydałoby się coś prostego i przyjemnego. Nie będzie to nic porywającego i fascynującego, ale dawno już zrezygnowałam z pasji na rzecz prakseologii - byle było szybko i łatwo. Hem, hem ;)

No i nie trzeba było przekładać tej durnej wizyty u stomatologa - zdążyłabym spokojnie. Ale stało się. Kolejny shit w dniu dzisiejszym.

Kaya podrzuciła mi pomysł na walentynki - nocny maraton horrorów. Faktycznie iście walentynkowy :))))

Cholera!
Autor: dorothee
14 lutego 2006, 12:32

Nasza przychodnia jest porąbana! Jak ja nienawidzę tam chodzić. Te pielęgniarki w rejestracji jakieś niemrawe, mają problem nawet z przeniesieniem wizyty na inny termin. "A pani u nas pierwszy raz, prawda?" - nie babo! Zapisujesz mnie na czwartą wizytę!!! I ściera ołóweczek gumeczką z kajeciku! Co ty wyprawiasz, kobieto? Tego nie lubię w tej przychodni - jest jakaś dziwna. I te wszystkie baby tam siedzące też są jakieś nawiedzone!

Cholera, chyba wszystko mnie dzisiaj wkurwia. Z niezrozumiałego powodu czuję się jakbym wczoraj 12 godzin chlała i spała najwyżej pół nocy, do tego płytkim snem. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z prawdą, niemniej jednak tak właśnie się czuję.

Shit!

...nawet siostra mnie dzisiaj ofuknęła...

bleeeee!
Autor: dorothee
14 lutego 2006, 11:01

Zmęczona jestem, od rana zmęczona - nienormalne. Nie wyspałam się jakoś, czy co?

Wczoraj wróciłam z uczelni skrajnie wkurzona. Trudne logiki początki. Bałagan jeden wielki. Chyba nie nadążam. Jedno wiem: łatwo nie będzie.

Raz dobrze - raz źle. Dopiero myślę sobie: jest w porządku i wszystko będzie ok. Za chwilę coś doprowadza mnie do szewskiej pasji i jest okropnie. Huśtawka nastrojów. W górę i w dół, dobrze i źle, radość i przygnębienie, beztroska i ciężar zmartwień, aż trudno oddychać. Trudne początki, jak zawsze. Tylko, że nie jestem pewna, jak to zniosę. No jasne - wszystko jest dla ludzi, nie takie rzeczy przyjdzie mi jeszcze znosić. Tylko, że jakoś nie mam teraz na to siły, nie wiem, po prostu nie chcę i już! Jestem nienormalna...

Walentynki... Nienawidzę tego święta. I wcale nie dlatego, że nie mam z kim świętować. Po prostu to jakaś zbiorowa obsesja, do tego na pokaz. I tego nie lubię.

Znowu wszędzie pełno tych cholernych serduszek, różowego koloru, a powietrze aż gęste jest od nadmiaru słodyczy. Chciałabym przespać ten dzień.

Chyba mam zimową depresję. Jak większość ludzi w moim otoczeniu. Wszystkim chce się wiosny - nie wiem, czy z powodu braku słońca, zimna, znudzenia monotonią białości krajobrazu, czy działania nastroju Święta Zakochanych. Po prostu wszystkim jednocześnie zachciało się pozbyc kurtek i ciężkich butów, poczuć słońce na twarzy, temperaturę na plusie, zobaczyć zieleń, a niektórym marzą się już nawet balangi nad jeziorem. Fakt, mogłaby się skończyć ta parszywa zima. Może wszystko przynajmniej wydawałoby się łatwiejsze...

"...szminka, puder, butelka..."
Autor: dorothee
13 lutego 2006, 12:48

Nie jest tak źle jakby się mogło wydawać, że jest. Gdy tylko kac trochę odpuści, człowiek od razu zaczyna patrzeć na świat optymistyczniej. Problemów jednak nie było, prześladowca poszedł spać. Pozdrawiam Starą Znajomą w tym miejscu :)) I winszuję udanej imprezy! Naprawdę. Może skończyła się nagle i nie tak jakbyśmy tego chcieli, ale dawno się tak bosko nie czułam. Inna planeta - chyba tego mi było trzeba, dziękuję.

Zielona Wdowa - chyba już wiem skąd ta nazwa: wywołuje żałobę po stanie trzeźwości - i to szybko! :)))) I dobrze - tak trzeba! Wyobrażacie sobie żebyśmy mogli inaczej uczcić koniec sesji? ;)

Dzisiaj wracam do szarej rzeczywistości. Obawiam się, że leń jaki mnie ogarnął w ostatnim tygodniu, prędko mnie nie puści i na starcie narobię sobie zaległości... Hem, hem, trzeba się zebrać do kupy. To niestety trudne.

Boooże! Po prostu mi się nie chce! Nawet chcieć mi się nie chce!!!

No dobrze... Wracam pielęgnować Ma Soeur w chorobie.

...zwariowałam...
Autor: dorothee
12 lutego 2006, 19:16

Kacuś dzisiaj męczy, oj kacuś...!

Wczoraj się poimprezowało - fajnie było, nie powiem, uchlałam się "na bosko". Powiedzcie mi tylko dlaczego bosko jest przez 2-3 godziny, a potem cały dzień do dupy???

Nie jest źle... niby... mam jednak ciągle przeczucie, że jakieś problemy wiszą w powietrzu, a nawet na pewno są i zdaje się, że w dużej mierze przyczyniłam się do ich zaistnienia (trzeba było nie skakać jak głupia). Dość, że prąd uratowany, obawiam się jednak, że ktoś mógł mieć przeze mnie kłopoty, za co go (a właściwie ją) bardzo przepraszam.

Szaleństwo - absolutne szaleństwo wczorajszego dnia zapanowało, porwało mnie i odpowiadało mi to, a i owszem! Trzeba było się skupić na tym, co w danej chwili najważniejsze - nie myśleć o kłopotach, nie było czasu na zatruwanie sobie nastroju. I o to mi chyba zawsze chodziło. Szkoda tylko, że reszta moich ferii tak nie wyglądała - "okoliczności przyrody" na to nie pozwoliły. Mam wrażenie, że przerypałam kompletnie ten czas - nic konstruktywnego nie zrobiłam. Odpoczęłam - to tak. Ale co poza tym? Niewiele...

Jestem przytłoczona - wszystkim, różnymi sprawami: moimi i nie moimi. Nie wiem sama - wszystko mnie martwi. Czy ja nie umiem żyć inaczej, jak ciągle się czymś przejmując??? Wiem, wiem, do życia trzeba podchodzić trochę na luzie, bo przyjdzie zwariować, w najlepszym przypadku wykończyć się nerwowo. Dobrze! W takim razie zwariowałam.

"... I don't now what more to ask for

I was given just one wish..."