bleeeee!
14 lutego 2006, 11:01
Zmęczona jestem, od rana zmęczona - nienormalne. Nie wyspałam się jakoś, czy co?
Wczoraj wróciłam z uczelni skrajnie wkurzona. Trudne logiki początki. Bałagan jeden wielki. Chyba nie nadążam. Jedno wiem: łatwo nie będzie.
Raz dobrze - raz źle. Dopiero myślę sobie: jest w porządku i wszystko będzie ok. Za chwilę coś doprowadza mnie do szewskiej pasji i jest okropnie. Huśtawka nastrojów. W górę i w dół, dobrze i źle, radość i przygnębienie, beztroska i ciężar zmartwień, aż trudno oddychać. Trudne początki, jak zawsze. Tylko, że nie jestem pewna, jak to zniosę. No jasne - wszystko jest dla ludzi, nie takie rzeczy przyjdzie mi jeszcze znosić. Tylko, że jakoś nie mam teraz na to siły, nie wiem, po prostu nie chcę i już! Jestem nienormalna...
Walentynki... Nienawidzę tego święta. I wcale nie dlatego, że nie mam z kim świętować. Po prostu to jakaś zbiorowa obsesja, do tego na pokaz. I tego nie lubię.
Znowu wszędzie pełno tych cholernych serduszek, różowego koloru, a powietrze aż gęste jest od nadmiaru słodyczy. Chciałabym przespać ten dzień.
Chyba mam zimową depresję. Jak większość ludzi w moim otoczeniu. Wszystkim chce się wiosny - nie wiem, czy z powodu braku słońca, zimna, znudzenia monotonią białości krajobrazu, czy działania nastroju Święta Zakochanych. Po prostu wszystkim jednocześnie zachciało się pozbyc kurtek i ciężkich butów, poczuć słońce na twarzy, temperaturę na plusie, zobaczyć zieleń, a niektórym marzą się już nawet balangi nad jeziorem. Fakt, mogłaby się skończyć ta parszywa zima. Może wszystko przynajmniej wydawałoby się łatwiejsze...
Dodaj komentarz