Najnowsze wpisy, strona 15


:)
Autor: dorothee
02 listopada 2006, 18:28

Mamusia zapakowała koszyczek dla babci, woła Czerwonego Kapturka i mówi:

- Kapturku, weź rowerek i zawieź ten koszyczek babci.

Czerwony Kapturek wsiada na rowerek i ochoczo pedałuje do babci. Jedzie przez las, aż tu nagle zza krzaków wyskakuje wilk, zrzuca Kapturka z rowerka i rozwala rowerek w drzazgi. Widząc to niedźwiedź dopada wilka, łapie go za gardło i ryczy:

- No no! Wilku! W tej chwili naprawiaj rowerek Czerwonego Kapturka i znikaj, bo ci połamię wszystkie kości!

Wilk naprawił szybko rowerek i Kapturek mogła jechać dalej. Następnego dnia mamusia znowu daje Czerwonemu Kapturkowi koszyczek dla babci. Kapturek wsiada na rowerek, ale w lesie zwalnia wypatrując wilka. Ale po wilku ani widu, ani słychu. Kapturek bez problemu dojechała do babci, wchodzi i mówi:

- Babciu! Jakie ty masz duże uszy!

- To żeby cię lepiej słyszeć, wnusiu.

- A jakie ty masz duże zęby!

- To żeby mi było łatwiej zjeść te pyszności, które mi przywiozłaś.

- Ojej! A jakie ty masz czerwone oczy!

- To od spawania tego pieprzonego rowerka!!

Łaska łaskawcy
Autor: dorothee
01 listopada 2006, 17:10

No proszę, wystarczy wszystko kompletnie olać, żeby samo zaczęło się pomyślnie układać. Pan Dziekan - łaskawca - ustalił jednak na jutro godziny dziekańskie, które wprawdzie zwolnią mnie tylko z lektoratu rano, ale to już dużo, zwłaszcza, że popołudniowe zajęcia z historii odwołaliśmy jeszcze w tamtym tygodniu, a wykład najprawdopodobniej oleję, bo polega i tak w dużej mierze tylko na przepisywaniu podręcznika pana profesora, który posiadam, a więc wiele nie stracę. Wygląda więc na to, że jeszcze dzień posiedzę w domu. :)

A dzisiaj jestem już wykończona. Zrobiłam dużo kilometrów, do tego w deszczu i nie chce mi się teraz nawet dużym palcem u stopy ruszyć. Ale dzielnie walczę ze sobą, sidzę i od kilku godzin robię notatki. Będę przynajmniej miała po długim weekendzie czyste sumienie, że coś zrobiłam (choć większość czasu zwyczajnie przespałam). Myślę, że potrzeba mi było trochę odpoczynku i dystansu. Zobaczymy, co to da.

Hmmm... no to do zobaczenia w piątek :)

Niech się dzieje, co chce
Autor: dorothee
30 października 2006, 17:45

Ufffff... po dzisiejszej jeździe, wcale udanej tak na marginesie, mam tak doskonały humor, że nic nie jest w stanie go zmącić. I jak na razie nic nie zmąciło. Jestem po prostu w stanie euforii, raz dlatego, że okazało się, że jednak tak dużo nie zapomniałam i instruktor "nie widzi przeciwwskazań" dla podjęcia przeze mnie egzaminu, a po drugie dlatego, że jest mi już tak strasznie wszystko jedno, że po raz pierwszy chyba w życiu zwyczajnie i totalnie wszystko olewam. Po prostu mam wszystko gdzieś: i to, że nie mamy dnia rektorskiego w czwartek, jak każda porządna uczelnia, i to, że mam roboty od cholery, i to, że w przyszłym tygodniu egzamin, i to, że jest zimno jak cholera, że w górach spadł śnieg, że nie ma już ani jednego listka na drzewach, i to, że jak zwykle na nic nie mam kasy, i to, że mam do siebie tysiąc zastrzeżeń, i to, że mam urodziny, i to, że dziadkowie mają rocznicę, i to, że za dwa dni trzeba zebrać dupę w kupę na rajd po cmentarzach, i to, że w autobusach tłumy, i to, że mnie gardło boli, i to, że wczoraj spałam 13 godzin i jeszcze mi mało i jeszcze setki innych rzeczy mam tam, gdzie światło nie dochodzi. Ale to nic takiego - zwykłe zmęczenie materiału. Przez parę dni muszę pobyć sama ze sobą, parę rzeczy ułożyć sobie w tej mojej pokręconej głowie, odpocząć i wszystko wróci do normy. Mam taką nadzieję przynajmniej, bo jak na razie jestem jakaś rozchwiana emocjonalnie :)

Kurczę, jakaś bełkotliwa mi wyszła ta notka. Ale tak się właśnie czuję, nie wiedzieć czemu, jak w pędzącym pociągu. Słucham miarowego stukania kół o szyny, które mnie usypia i już kompletnie nie chce mi się wstawać z miejsca, żeby wysiąść, nie mam siły się temu sprzeciwiać. Po prostu mi się nie chce...

Ale i tak mam świetny humor... :)

Dobra energia
Energia dobra
Dobra energia pompuje krew

100 tysięcy jednakowych miast
Autor: dorothee
29 października 2006, 20:15

PRZEDOSTAŁAŚ SIĘ W PARSZYWY CZAS
PRZEZ ULICE ZAKAŻONE BEZRADNOŚCIĄ DNI
PRZEZ KORYTARZ BETONOWYCH SPRAW
PEWNOŚĆ ŻE MY
MIMO WSZYSTKICH NIEPRZESPANYCH NOCY
MIMO PRAWDY PORZUCONEJ NA ROZSTAJACH DRÓG
POTRAFIMY W RZECZYWISTY SPOSÓB
ZNALEŹĆ SIĘ JUŻ

W DOMU BĘDZIE OGIEŃ
A DO DOMU PROSTE DROGI
WIODĄ SŁUSZNIE MOJE STOPY
NIE ZABRAKNIE MI SIŁ
CZAS POPLĄTAŁ KROKI
JEST ŁAGODNY I BEZTROSKI
MA ZIELONE KOCIE OCZY
TAK SAMO JAK TY

NAUCZYŁEM SIĘ UMIERAĆ W SOBIE
NAUCZYŁEM SIĘ UKRYWAĆ CAŁY STRACH
NIE DO WIARY ŻE TAK BARDZO PŁONĘ
NIE DO WIARY ŻE ROZUMIEM KAŻDY ZNAK

ZAPOMNIAŁEM ŻE OD KILKU LAT
WSZYSCY GINĄ JAKBY NIGDY ICH NIE MIAŁO BYĆ
W STU TYSIĄCACH JEDNAKOWYCH MIAST
GINĄ JAK PSY
DOBRE NIEBO KIEDY WSZYSCY ŚPIĄ
POCHLIPUJE MODLITWAMI NIESTRUDZONYCH UST
TYLKO BŁAGAM NIE ZAŁAMUJ RĄK
CHRONI NAS BÓG

JA MÓGŁBYM TYLE SŁÓW UTOCZYĆ
KRĄGŁYCH I BEZTROSKICH
ZE SŁONEGO CIASTA ZMIERZCHÓW
JEŚLI ZECHCESZ JE ZNAĆ
WZROK PRZEKROCZYŁ LINIĘ
HORYZONTU ABY ZGINĄĆ
A TY PRZY MNIE ŚPISZ I ŻYJESZ
NIEODLEGŁA W SNACH

NAUCZYŁEM SIĘ...
TO JA, TEN SAM
OD TYLU LAT, SAM
BO CIEBIE MI BRAK
CIEBIE MI BRAK
BO CIEBIE MI BRAK
CIEBIE MI BRAK
TO JA, TEN SAM
OD TYLU LAT, SAM
CZEKAM

Ta piosenka nieodmiennie robi na mnie wrażenie...

Melancholia
Autor: dorothee
28 października 2006, 14:08

No i mamy upragniony długi weekend. Nie mam cienia nadziei na to, że da się go w całości przeleniuchować, ale i tak jakoś lepiej czuję się z tą świadomością, że w poniedziałek nie muszę iść na zajęcia. ;)

Bardzo mile mnie zaskoczył mail od Magdaleny, która w Krakowie zmaga się aktualnie z nawałem pracy i cieszy się piękną jesienią. No proszę! Jak się chce to można! Można sobie założyć skrzynkę i wysłać maila do spragnionej wieści Mnie. Wystarczy tylko chcieć. Chcieć to móc!

A lubelska jesień nie jest raczej tak piękna, jak krakowska... Właściwie wcale nie jest piękna, przynajmniej dzisiaj. Szaro i zimno. Słońce pokazuje się coraz rzadziej.... Ech... wakacje, wakacje... zostało już po was tylko wspomnienie. I to nieodwołalnie... Codzień obserwuję, jak liście coraz bardziej pożółkłe. I coraz mniej ich na drzewach. Wpadam w jakiś melancholijny nastrój...