Łaska łaskawcy
01 listopada 2006, 17:10
No proszę, wystarczy wszystko kompletnie olać, żeby samo zaczęło się pomyślnie układać. Pan Dziekan - łaskawca - ustalił jednak na jutro godziny dziekańskie, które wprawdzie zwolnią mnie tylko z lektoratu rano, ale to już dużo, zwłaszcza, że popołudniowe zajęcia z historii odwołaliśmy jeszcze w tamtym tygodniu, a wykład najprawdopodobniej oleję, bo polega i tak w dużej mierze tylko na przepisywaniu podręcznika pana profesora, który posiadam, a więc wiele nie stracę. Wygląda więc na to, że jeszcze dzień posiedzę w domu. :)
A dzisiaj jestem już wykończona. Zrobiłam dużo kilometrów, do tego w deszczu i nie chce mi się teraz nawet dużym palcem u stopy ruszyć. Ale dzielnie walczę ze sobą, sidzę i od kilku godzin robię notatki. Będę przynajmniej miała po długim weekendzie czyste sumienie, że coś zrobiłam (choć większość czasu zwyczajnie przespałam). Myślę, że potrzeba mi było trochę odpoczynku i dystansu. Zobaczymy, co to da.
Hmmm... no to do zobaczenia w piątek :)
Dodaj komentarz