Najnowsze wpisy, strona 43


eeeeeeeeeeeeeeeee
Autor: dorothee
03 grudnia 2004, 19:35

Grudzień nam się zaczął, listopad się skończył i cóż z tego?! O to mi właśnie chodzi, że NIC! Pogrążam się tylko w odmętach mojej niewiedzy, głupoty, lenistwa i nie wiem jeszcze czego..... krótko mówiąc nic nie robię, więc w sposób oczywisty ze wszystkim jestem zapóźniona i nic nie wskazuje na to, że sytuacja ta ulegnie zmianie. Po prostu jakoś tak nie mogę znaleźć w sobie siły ani motywacji do pracy. Inna sprawa, że czasu jak zwykle jest za mało, ale to nie przeszkadza mi traktować wszystkich braków jako moją winę i mieć wyrzuty sumienia za to, że spałam zamiast pisać wypracowanie, czytać, czy robić coś do dyplomu.........

Głowa mnie trochę boli, bo wróciłam niedawno z zebrania w szkole, które miało ostatecznie ustalić wszystkie szczegóły dotyczące studniówki. Coś tam niby ustalono, ale ile było krzyku i liczenia.....! Same problemy tylko się mnożą, trzeba myśleć (o zgrozo!), kombinować, denerwować się...... Eeeeeee tam... pisać się nie chce.

Mnóstwo rzeczy swoją drogą mnie ostatnio dobija - mam wrażenie, że obracam się w jakimś mocno nienormalnym środowisku, w którym na dodatek ludzie nie słuchają ani nie rozumieją siebie nawzajem. Od życia nie można sobie niestety zrobić wakacji.

Chce mi się spać, więc się oddalę. Moje senne pa pa :*

Ile w Tobie empiryzmu????? :))))))
Autor: dorothee
20 listopada 2004, 19:34

No nareszcie mogę opisać trochę nowości - miła odmiana po setkach dekadenckich notek, w których udowadniam sama sobie, że jestem beznadziejna. Przede wszystkim udało mi się wczoraj wyrwać z domu na imprezę. Nie było to łatwe ze względu na zamieć stulecia: śniegu po kolana, pługi oczywiście nie jeżdżą, autobusy, samochody i taksówki - unieruchomione. Ratunek nadszedł dzięki Naczelnej Sile Gastronomicznej Kraju, która załatwiła transport poprzez ubłaganie zmotoryzowanego rodziciela. Tak więc dotarłam, było bardzo przyjemnie, będę mile wspominać "natury empiryczne" i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO SOLENIZANTKOM!

Zdecydowanie mniej przyjemnie przedstawia się perspektywa dwóch tygodni z próbnymi maturami - ZNOWU!!!!! Ja tu czegoś nie rozumiem: albo mi się to przyśniło (a skoro tak to był to bardzo sugestywny sen), albo ja już pisałam próbną maturę na początku czerwca! Nie wiem dlaczego mam ją pisać jeszcze raz, to dla mnie zagadka, ale klamka zapadła i zaczynamy od poniedziałku (z resztą nie tylko my). Oczywiście w naszej szkole nic nie może odbyć się normalnie, również wszelkie egzaminy, w związku z czym jest z tym mnóstwo zamieszania, w którym powoli się gubię.

W sumie te kilka lat nauki po reformie powinno nauczyć mnie, żeby niczemu się nie dziwić. Postaram się to zamieszanie przyjąć ze stoickim wręcz spokojem (co oczywiście mi się nie uda) - w końcu jesteśmy "rocznikiem eksperymentalnym" he he........... :~( Ze swojej strony powiem tylko tyle: reforma się nie spisała!

Byłam dzisiaj na zakupach, mających na celu zrobienie ze mnie człowieka ha ha ha. Rodzicielka stwierdziła, że może przydałby mi się jakiś "uniform" na maturę i po jakichś 3-godzinnych poszukiwaniach, mierzeniach, dobieraniach i moich wybrzydzaniach udało nam się zakupu dokonać. Ale nie to jest najważniejsze - przy okazji przywiozłam z wyprawy inny łup, zdobyczny na Saracence - sukienkę na studniówkę - jestem z siebie dumna w związku z tym ;) Właściwie to sama siebie nie rozumiem, bo nawet nie mam partnera (NIE NIE NIE!!!!! To nie jest ogłoszenie, a tym bardziej propozycja!!!!!!). Głupia jestem, po co ja to w ogóle piszę...................

Doszłam ostatnio do ważnego wniosku: nie ma dla mnie szans - ja już nigdy nie będę normalna! Jakie to przykre :~~~~~~ ((((

A tak w ogóle to jestem nawiedzona...... I bądź tu człowieku optymistą!

........... śniegu mi na okno napadało ..............

........nawałnica..........
Autor: dorothee
18 listopada 2004, 18:20

Burza się dzisiaj rozpętała, dosłownie i w przenośni. Dzień dzisiejszy upłynął (a właściwie jeszcze upływa) pod znakiem kłótni z ojcem. Kolejna sprzeczka z panem Ja Zawsze Wiem Lepiej. Chociaż jeszcze nigdy dotąd tak bardzo się nie bałam, że mnie uderzy... Ale to tylko "uroki" życia pod jednym dachem z furiatem. Nie będę więcej o tym pisać - nie warto. W sumie nigdy się nikomu na to nie skarżyłam - pewnie będziecie odrobinę zaskoczeni..... Mniejsza z tym.

Dobrze, że mój ojciec nawet nie wie, co to jest blog, bo dopiero miałabym awanturę o niesubordynację! Chyba szukałabym mieszkania za to, co tu wypisuję.... he he..... Przesadzam, ale już skoro jestem przy tym temacie myślę coraz poważniej o tym żeby zwiewać z tego domu, w którym z roku na rok panuje coraz bardziej niezdrowa atmosfera. Wprost idealne do tego byłyby studia w Warszawie......... hmmmm....... ale po co ja wam to mówię???

Dostałam dzisiaj życzenia urodzinowe. Spóźnione, bo spóźnione, ale zawsze to bardzo miłe. DZIĘKUJĘ :*

Wszystko się sypie! Wszystko jest do dupy! A najgorsze jest to, że coraz więcej osób stara się mi udowodnić, że do niczego się nie nadaję. Niestety nie spływa to po mnie jak po kaczce (czyli tak jakbym tego chciała), bo łatwiej wmówić mi coś okropnego, albo mnie przestraszyć, niż mnie pocieszyć, lub przekonać o czymś fajnym. Po prostu jestem niereformowalną pesymistką i co gorsza nic na to nie poradzę.

No! To się trochę nad sobą poużalałam! Idę sobie w takim razie dalej roztrząsać kwestię, czy jestem zerem kompletnym, czy jeszcze przedstawiam sobą jakąś wartość....

Aha! I żeby mi tu nie wyszło na to, że wymuszam na was jakieś współczucie. Nic z tych rzeczy!

Słów kilka o najbardziej zszokowanej minie,...
Autor: dorothee
15 listopada 2004, 12:09

Choroba mi się przedłuża, kaszel mnie męczy i w nocy spać nie daje, ale to nie jest tematem tej notki o tytule tyle intrygującym, co długim.

Nadszedł czas licznych urodzin - "listopadowców" mam dużo wśród znajomych... Ostatnio padło na Ktosia. Boże! Ta mina! Co za szok! Więcej nie mogę powiedzieć z powodu czynników ode mnie niezależnych. Chciałabym tylko bardzo jedną rzecz zobaczyć, ale to niemożliwe i do końca życia będzie mnie żarła ciekawość!!!!! :~(

Z nudów zrobiłam sobie psychotest: "Czy jesteś miłośnikiem fantasy?" Już sam tytuł durnowaty (oczywiście w moim kontekście) - dlatego go zrobiłam. Oto co pokrótce mi wyszło: ogólnie za fantasy nie przepadam, ale coś czasem przeczytam lub obejrzę. Do fantastyki  jestem nastawiona sceptycznie, twardo stąpam po ziemi, a wyobraźnię stosuję tylko do rozwiązywania mniej lub bardziej codziennych problemów. Fantasy uważam za odpowiednie dla dzieci albo niedojrzałych nastolatków, a w ogóle to kojarzy mi się ono z bajkami, których tak na marginesie nie znoszę. Niepotrzebnie bronię się przed przeżywaniem pewnych emocji, bo w każdym z nas tkwi coś z dziecka. Ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha to jest zbyt okrutna diagnoza - nawet dla mnie! Ha ha ha ha ha....!!!

Swoją drogą, co za mina!!!!: dziwna mieszanka zaskoczenia, przerażenia, zakłopotania i wspaniałe ujście tych emocji w postaci pytania: "Czy was poj.......ło??????" Hahahahahahaha ha ha ha ha ha ha ha nie przestanę się śmiać do końca tygodnia.

Do współspiskowców tylko kilka słów: PRZESZLIŚMY SAMYCH SIEBIE!

He he... i tak nikt nic nie zrozumie z tej notki, więc zrzućmy to na karb mojej choroby i uznajmy wspólnie kochani, że mam majaki.

...............................
Autor: dorothee
12 listopada 2004, 19:22

Buuuuuuuuuuuu...! Łeeeeeeee....! Gardło mnie boli!!!! Łeeeee!!! :~~~~~~~~~(