Archiwum grudzień 2004, strona 1


tats d'me...
Autor: dorothee
09 grudnia 2004, 21:03

Napisałam długą i wylewną notkę o mnie i o tym co się ze mną ostatnio dzieje, ale się nie zapisała więc mam w nosie tego cholernego bloga i drugi raz już mi się nie chce tego pisać.....

...... dobranoc.

aaaaaaaa <- ziewam...
Autor: dorothee
08 grudnia 2004, 19:26

Skoro już mi się udało dostać na kompa to chociaż zostawię tu po sobie jakiś ślad, bo ostatnio jakoś nie było ku temu ani czasu ani okazji.

Miałam dzisiaj dziwny dzień, jakiś taki........ dziwny! Na razie tyle na ten temat. Powoli rozwiązują się wszystkie wątpliwości z próbnymi maturami - jak na razie wyniki nie najgorsze, więc jestem w miarę z siebie zadowolona. Nauczyciele się skarżą na klucze odpowiedzi (podobno beznadziejne i niedopracowane), w całej Polsce podobno poszło bardzo źle (dużo nie zdanych), a jakby tego było mało media rozpuszczają plotę, że wszyscy maturzyści się tak umówili, by napisać jak najgorzej, żeby arkusze w maju były prostsze. Nie wiem czy to prawda, być może, ale u nas wszyscy wypruwali sobie żyły żeby poszło jak najlepiej (niekiedy z marnym skutkiem). Na szczęście mamy to za sobą i nie pozostaje nic innego jak wreszcie wziąć się do roboty.

Ja chyba jednak jestem naiwna... Naiwnie wierzyłam, że jeżeli chodzi o moją szkołę to widziałam i słyszałam już wszystko. Oczywiście się myliłam i mnóstwo rzeczy jest nadal w stanie mnie zaskoczyć. Zastanawiam się tylko nad jednym: każde środowisko anormalne musi mieć przecież jakieś granice anormalności. Co sądzić o tym, jeżeli tych granic nie widać? Przecież ja też mam pewne granice wytrzymałości, tolerancji i odporności na tę anormalność! Jak tak dalej pójdzie to długo tego nie zniosę. Chcę po prostu powiedzieć, że moja szkoła jest (delikatnie mówiąc) "specyficzna" i w niedługim czasie zwyczajnie oszaleję!

Czasu!!! Chcę czasu!!! Konia z rzędem temu, kto wydłuży mi dobę do 48 godzin!

eeeeeeeeeeeeeeeee
Autor: dorothee
03 grudnia 2004, 19:35

Grudzień nam się zaczął, listopad się skończył i cóż z tego?! O to mi właśnie chodzi, że NIC! Pogrążam się tylko w odmętach mojej niewiedzy, głupoty, lenistwa i nie wiem jeszcze czego..... krótko mówiąc nic nie robię, więc w sposób oczywisty ze wszystkim jestem zapóźniona i nic nie wskazuje na to, że sytuacja ta ulegnie zmianie. Po prostu jakoś tak nie mogę znaleźć w sobie siły ani motywacji do pracy. Inna sprawa, że czasu jak zwykle jest za mało, ale to nie przeszkadza mi traktować wszystkich braków jako moją winę i mieć wyrzuty sumienia za to, że spałam zamiast pisać wypracowanie, czytać, czy robić coś do dyplomu.........

Głowa mnie trochę boli, bo wróciłam niedawno z zebrania w szkole, które miało ostatecznie ustalić wszystkie szczegóły dotyczące studniówki. Coś tam niby ustalono, ale ile było krzyku i liczenia.....! Same problemy tylko się mnożą, trzeba myśleć (o zgrozo!), kombinować, denerwować się...... Eeeeeee tam... pisać się nie chce.

Mnóstwo rzeczy swoją drogą mnie ostatnio dobija - mam wrażenie, że obracam się w jakimś mocno nienormalnym środowisku, w którym na dodatek ludzie nie słuchają ani nie rozumieją siebie nawzajem. Od życia nie można sobie niestety zrobić wakacji.

Chce mi się spać, więc się oddalę. Moje senne pa pa :*