08 grudnia 2004, 19:26
Skoro już mi się udało dostać na kompa to chociaż zostawię tu po sobie jakiś ślad, bo ostatnio jakoś nie było ku temu ani czasu ani okazji.
Miałam dzisiaj dziwny dzień, jakiś taki........ dziwny! Na razie tyle na ten temat. Powoli rozwiązują się wszystkie wątpliwości z próbnymi maturami - jak na razie wyniki nie najgorsze, więc jestem w miarę z siebie zadowolona. Nauczyciele się skarżą na klucze odpowiedzi (podobno beznadziejne i niedopracowane), w całej Polsce podobno poszło bardzo źle (dużo nie zdanych), a jakby tego było mało media rozpuszczają plotę, że wszyscy maturzyści się tak umówili, by napisać jak najgorzej, żeby arkusze w maju były prostsze. Nie wiem czy to prawda, być może, ale u nas wszyscy wypruwali sobie żyły żeby poszło jak najlepiej (niekiedy z marnym skutkiem). Na szczęście mamy to za sobą i nie pozostaje nic innego jak wreszcie wziąć się do roboty.
Ja chyba jednak jestem naiwna... Naiwnie wierzyłam, że jeżeli chodzi o moją szkołę to widziałam i słyszałam już wszystko. Oczywiście się myliłam i mnóstwo rzeczy jest nadal w stanie mnie zaskoczyć. Zastanawiam się tylko nad jednym: każde środowisko anormalne musi mieć przecież jakieś granice anormalności. Co sądzić o tym, jeżeli tych granic nie widać? Przecież ja też mam pewne granice wytrzymałości, tolerancji i odporności na tę anormalność! Jak tak dalej pójdzie to długo tego nie zniosę. Chcę po prostu powiedzieć, że moja szkoła jest (delikatnie mówiąc) "specyficzna" i w niedługim czasie zwyczajnie oszaleję!
Czasu!!! Chcę czasu!!! Konia z rzędem temu, kto wydłuży mi dobę do 48 godzin!