Tagi: wariackie papiery
25 września 2007, 10:40
A tak przy okazji, skoro już tu jestem po długiej nieobecności, to nie mogę się powstrzymać, by nie podsumowac jakoś mojego aktualnego stanu ducha. Otórz szaleję mili państwo, ale nie w sensie hedonistycznych uciech cielesnych, ani też nie w sensie dysfunkcji psychicznych. Prawdę powiedziawszy sama już nie wiem, w jakim sensie. Faktem jest natomiast, że znajduję się ostatnio w stanie jakiegoś dziwnego pobudzenia, jakiegoś niepokoju. To chyba końcówka wakacji tak na mnie działa, a jeszcze silniej chyba widmo zbliżających się perturbacji formalnych, to jest całej tej papierkowej gorączki związanej z rozpoczęciem drugiego kierunku, specjalnością, proseminarium, fakultetem, immatrykulacją, zgrywaniem planów zajęć, poznawaniem nowych ludzi, ponownym pojednianiem z biblioteką i .... ufff, już nie będę chyba więcej wymieniać, bo krew się w żyłach ścina. Mam też jeszcze po drodze kilka przedsięwzięć własnych do zrealizowania, a więc kocioł istny nade mną i wokół mnie i we mnie co gorsza! Zawsze twierdziłam, że lubię się tak uwijać, jak w ukropie, lubię mieć przeładowany plan dnia, bo wtedy umiem się lepiej zorganizować. A gdzież tam! Nieprawda! Ja wcale nie lubię takiego zamieszania, ja uwielbiam mieć wszystko pod kontrolą! Mam tymczasem wrażenie, że rozciąga się przede mną perspektywa ciągu zdarzeń, co do których pojęcie kontroli nie ma żadnego zastosowania. I bądź tu człowieku optymistą... Moje szaleństwo zatem zdaje się być jak najbardziej na miejscu. A niepokój wywołany jest lękiem przed tym, że coś się może nie udać - a tego bym bardzo nie chciała. Boję się po prostu, mam cykora zwyczajnie. Czuję się, jakbym znowu była na pierwszym roku. Hmmm..., gdyby się nad tym głębiej zastanowić, to właściwie jestem ;)
A jakby tego było mało nagle odcięli nam ciepłą wodę - licho wie - złośliwość, czy awaria...? W konsekwencji nie mam nawet jak się umyć, a tyle rzeczy do zrobienia... Niebywała złośliwość losu!
A swoją drogą, czy zauważyliście jak mi podskoczył poziom językowej ogłady? ;) Tryskam elokwencją po prostu! Tak to jest, gdy można wreszcie poczytać coś innego, niż język naukowy. I oby tak dalej!