Archiwum 26 kwietnia 2007


No-stress.......
Autor: dorothee
26 kwietnia 2007, 19:21

No proszę, już koniec kwietnia. Jutro dokładnie o 13:00 zaczynam dłuuuuuugi weekend i przyznaję, że bardzo mnie cieszy ta perspektywa, mimo że roboty mam więcej niż zwykle i nauka czeka. W końcu do sesji zostało już całkiem niewiele czasu, bo czymże jest miesiąc wobec wieczności ;) Najbardziej przeraża mnie chyba egzamin z historii, głównie z racji ogromnego, całorocznego materiału. Ale przecież nie o egzaminach chciałam tu pisać. Na rozwodzenie się nad trudami sesji będzie jeszcze miejsce i czas.

Póki co piękna i ciepła pogoda wcale nie działa na mnie mobilizująco, przynajmniej jeżeli chodzi o naukę. Ale jeżeli wziąć pod uwagę moje aktualne życie towarzyskie, to chyba można powiedzieć, że się powolutku odradza ;) W ogóle w ostatnim miesiącu nie mogę narzekać na nudę, w końcu na początku święta, potem wesele, potem impreza grupowa, a następnego dnia wyjazd integracyjny z prawdziwego zdarzenia do Kazimierza. Jakby tego było mało, dziś wieczorem znowu wybywam na grupową "nasiadówkę". Żeby tradycji stało się zadość, Rodzicielka oczywiście kręci nosem na samotne łażenie po nocy, ale trudno. Przynajmniej czuję, że żyję :) A gdybym ciągle miała wychodzić z założenia, że "nosił wilk razy kilka", to przestałabym chyba w ogóle wychodzić z domu.

Kazimierz swoją drogą będę wspominać jeszcze długo i miło. Wylazły z nas imprezowe natury ;) Co by nie mówić, młodość musi się wyszumieć. A już idealnie jest, gdy nikt się o to "szumienie" nie czepia. A tak może być tylko w Kazimierzu :))

Mikro szykuje też pełną parą wystawę fotograficzną i warsztaty fotograficzne, w których zapewne wezmę udział, więc wygląda na to, że w miom życiu nareszcie dzieje się coś interesującego. Nie przeszkadza mi to, a jakże!

Ach... nie ma to jak nocne spacery nad Wisłą, miłe towarzystwo, eksplozja wiosennej zieleni, piękne słońce, doborowe towarzystwo, no-stress, beztroska, rozmowy o wszystkim i o niczym, "chamski" hot-dog, lody z automatu, kazimierskie wąwozy, tańce na stole i łażenie po lesie. Chyba mi rosną motyle skrzydełka ;))