21 grudnia 2006, 18:45
Ufff... urobiłam się dzisiaj po łokcie. I to dosłownie. Po pieczeniu ciast i jednoczesnym przygotowywaniu obiadu w moim wykonaniu, kuchnia wyglądała jak po przejściu huraganu. Nie nadążałam już ze zmywaniem. Ale ostatecznie nic nie wybuchło. Nie sądziłam jednak, że pracy przed świętami może być tak dużo. Wygląda na to, że nie znajdę ani chwili na naukę przed Wigilią. Niedobrze, niedobrze...
Jutro mam nadzieję wyrwać się na chwilę z kuchni i z domu :) Moja ex-klasa znowu organizuje spotkanie opłatkowe i znowu w szkole. Ja nie wiem, kto nas tam wpuści, w końcu sentyment też ma chyba swoje granice. Ale jeżeli nie spróbujemy, to się nie przekonamy. Fajnie będzie ich wszystkich znowu zobaczyć, tak myślę... ;)
Nie będę Wam jeszcze składać życzeń , bo myślę, że jeszcze tu zajrzę, a przynajmniej się mocno postaram :) Do usłyszenia.