01 grudnia 2005, 12:00
No już nie mogę wytrzymać, więc się pochwalę: dostałam 5 z kolosa z psychologii! Jako jedna z dwóch tylko osób! I miałam pełną punktację! MAX PUNKTÓW :))))))) Strasznie się cieszę, bo raz mi się coś udało. No i cóż, miałam się nie uczyć do tego kolosa, żeby mi wreszcie dobrze poszło, ale słowa nie dotrzymałam i wczoraj/dzisiaj zarwałam nockę - i okazuje się, że o to właśnie chodzi. Ja nie mogę się uczyć systematycznie i z wyprzedzeniem, bo wtedy wszystko schrzanię. A kiedy jak zwykle robię wszysto na ostatnią chwilę, to właśnie wtedy idzie mi świetnie (choć kosztem moich nerwów) - czyż ja nie jestem nienormalna? Ale takie są fakty: tak było z pracą dyplomową, tak było z prezentacją na ustną maturę z polskiego, tak się zdarzyło i teraz.
Dobra, dobra, chyba wyciągam jakieś błędne wnioski... Bo gdyby się tak głębiej zastanowić, to wczoraj wcale nie musiałam zaczynać nauki od zera, bo tak się składa, że psychologia była jednym z niewielu przedmiotów (o ile nie jedynym), z którego jako tako przygotowywałam się z zajęć na zajęcia, czyli co nieco przygotowywałam się na bieżąco. Teraz wystarczyło tylko pewne informacje odkurzyć i już! No dobra, nie ważne, nie będę już tu publicznie analizować swojego stanu wiedzy.
Hmmmm... no i cóż... wyszłam na kujonka. Ale jakoś dobrze mi z tym! :)
Chyba słusznie miałam nadzieję, że grudzień przyniesie ze sobą wreszcie jakieś przyjemne zdarzenia. Z dzisiejszą piątką zaczął mi się wspaniale i oby tak zostało. Chyba mi trochę skoczyła samoocena.......... :)
No to chyba już wrócę do dalszej nauki. Przemyślę sobie przy okazji, jak uczcić dzisiejszy sukces, gdy tylko nadarzy się jakaś wolniejsza chwila...