10 lipca 2005, 15:57
Dawno mnie tu nie było... Okno wieje pustką, klawiatura się przykurzyła, Bałkanofil się irytuje, że nie ma czego czytać, a tym bardziej komentować (w końcu komentowanie to jego domena - nie koniecznie należy to interpretować w kontekście blogów -----> Madame Indyque hahaha), co gorsza komentować musi ciągle starą notkę! No tragedia po prostu!
Więc kładę kres tej tragedii i daję znak życia. Możnaby pomyśleć, że miałam tysiące ciekawszych zajęć niż blogowanie, dlatego olałam pisanie, ale nie jest to do końca zgodne z prawdą. Oczywiście kilka dni wypadło mi z życia z powodu składania świadectwa na uczelnię. Z notariuszem poszło nawet gładko (prawdę powiedziawszy spodziewałam się tłumów i kolejek - nic bardziej mylnego) - ksero, opłata, promienny uśmiech pani sekretarki... Gorzej było na uniwersytecie - gdzie nie spojrzeć tam tłum kandydatów. Składając świadectwo na historię musiałam prawie 2 godziny stać w kolejce, żeby na koniec przekonać się, że konkurencja mnie wykończy i nie mam zbyt wielkich szans na dostanie się na historię. I może nawet za bardzo by mnie to nie ruszało, bo tak się jakoś składa, że na historii zależy mi najmniej, przeżywam jednak kryzys światopoglądu, bo na historię zdaje - według wszelkich statystyk - o połowę mniej kandydatów niż na inne kierunki, na które złożyłam dokumenty, ale jażeli tu nie mam szans, to co dopiero na innych kierunkach?!?!?!
Wolę zatem po prostu o tym nie myśleć - matura nie istnieje! Oceny nie istnieją! Uniwersytety nie istnieją! Jestem zdrowa psychicznie! Dla pewności powtórzę to sobie kilka razy: jestem zdrowa, jestem zdrowa, jestem zdrowa......
Prawdziwe zapomnienie może mi przynieść tylko jakiś przyjemny wyjazd. Bardzo chętnie opuszczę to zakichane miasto! Na szczęście mam już co nieco zaplanowane i teraz odliczam tylko dni. Jeszcze dwa tygodnie, dwa tygodnie, tylko dwa tygodnie...!
P.S.: Za pośrednictwem brata trafiłam ostatnio na świetny kawał:
Rozmawiają dwa pączki:
- Zrobili mi lewatywę!
- Jaką???
- Toffi!