Archiwum 17 marca 2005


Panta rhei - Lublin płynie!
Autor: dorothee
17 marca 2005, 21:09

Na początku ustosunkuję się do ostatniego komentarza Zenka i powiem, że ja plany na temat rozwodu snułam już przed ślubem, wszystko zależy zatem od "małżonka", który nota bene powiedział mi dzisiaj rano na francuskim, że mu mnie brakowało! Fuuuuu!!!

Co do samego francuskiego nie mogę już sobie pojeździć po Alicee po tym, jak postawiła mi szóstkę (!) za wypowiedź ustną. Może pomyślicie, że to z mojej strony fałszywa skromność, ale ja naprawdę byłam totalnie zaskoczona, bo dla mnie to się z żadnej strony nie nadawało na tak wysoką ocenę.

Przynajmniej francuski będę już miała z głowy, czego nie można powiedzieć o innych przedmiotach, na których sytuację oceny zwaliłam sobie niefortunnie na sam koniec roku. Ale dość już o ocenach, bo to strasznie nudne!

Mieliśmy dzisiaj drugi dzień prawdziwych roztopów! I wszystko wskazuje na to, że zima już nie wróci! Najwyższa pora, w końcu już za trzy dni początek kalendarzowej wiosny. Brudna woda po kostki (wiem, że użycie tego słowa jest ostatnio dla mnie ryzykowne, niemniej jednak go użyłam), stojąca w każdym zagłębieniu gruntu po prostu doprowadza mnie do szału, ale wszystko jestem w stanie znieść, byle już wreszcie było ciepło! Czekajmy wiosny zatem z utęsknieniem - może wreszcie zachce mi się żyć...

Nie wiem w sumie, o czym pisać (i chyba to widać he he) - nie chce was wszystkich na sam początek wiosny przygnębiać jakimś nudnym i żałosnym uskarżaniem się na przeklęty los ha ha, może więc lepiej przytoczę coś na poprawę humoru:

Siostra przeżyła dzisiaj ciekawą konfrontację z Sąsiadem. Siostra jest wysoka - Sąsiad jest niski. Siostrze niestety zdarzyło się pana nadepnąć.

Siostra: Przepraszam

Sąsiad: Nie szkodzi. Tylko niech mnie pani całkiem nie zadepcze, bo kapelusza szkoda.

Ha ha ha, Siostra mnie zabije!