Archiwum 27 lutego 2005


Tfu! Do czorta! Pękła mi aorta!
Autor: dorothee
27 lutego 2005, 17:40

Wracam, wracam, wracam z odmętów niepamięci. Musiałam się wreszcie zalogować w obawie przed usunięciem blogiszona przez portal :) Ostatnie dni przepełnione były po brzegi pracą. Dyplom - matura - dyplom - matura - francuski - matura - polski - polski - polski - francuski - matura...! Przyjdzie mi chyba zwariować! Tym bardziej, że pomimo moich usilnych starań, żeby wszystko wychodziło jak najlepiej, nikt nie jest ze mnie do końca zadowolony, począwszy od nauczycieli, przez rodziców, a skończywszy na mnie samej.

W sumie to chyba nie mam o czym pisać, bo albo musiałabym wymieniać, jakie prace domowe odrabiałam, albo uskarżać się na własną beznadziejność - dół! Niestety już dawno temu przestałam posiadać jakiekolwiek pozaszkolne życie towarzyskie, więc i na ten temat nie mogę nic napisać.

Dni w szkole upływają leniwie, choć szybko, pod znakiem głupawki i rozprężenia. Dizajner nie może wyjść z szoku, że na miesiąc przed przeglądem dyplomowym my, nie dość, że mamy doskonałe humory - wręcz tryskamy beztroską - to jeszcze nic nie robimy. To się nazywa niepoprawny optymizm!

Ostatnio zatęskniłam za plenerem w Suścu. Nie mam na myśli oczywiście pająków, skaczącego "boljera", obiadów dla "normalnych" i mieszkania pod dachem z drzwiczek od szafek. Tęsknię za panującą tam bezwarunkową beztroską. Nikt z nas w Suścu nie pomyślał ani przez moment o szkole, maturze i dyplomie, o studiach, egzaminach, nauce i to było piękne... Gdy tylko ten rok szkolny dobiegnie końca zaszyję się w jakiejś czarnej dziurze i nikt mnie nie znajdzie!

Kończę, bo jakoś nie mam weny do pisania dzisiaj. Wytłumaczę się jeszcze na koniec z tytułu notki - nie miałam po prostu na niego lepszego pomysłu ;)