02 października 2004, 11:51
I po imprezie. Dokładnie po osiemnastce. Fajnie było. Solenizantów przepraszam za mój grobowy nastrój pod koniec imprezy - nie byłam wkurzona tylko zmęczona tym cholernym tygodniem, który powoli zaczynał mnie już doprowadzać do granic ludzkiej wytrzymałości, jeżeli mam być szczera. A może po prostu "upijam się na smutno", jak mój ojciec he he.
Niemniej jednak wypadło bardzo fajnie i cieszę się, że prezenty się spodobały (przynajmniej mam taką cichą nadzieję). Niestety chyba nie dane mi jest z czegokolwiek cieszyć się na maxa: myślałam, że uda mi się chociaż troszeczkę odespać nie tylko urodziny, ale cały tydzień - niestety, około godziny 7:00 (!!) zostałam zbudzona przez łomot kruszonej wylewki betonowej na balkonie sąsiadów, rzężenie windy i krzyki robotników, czyli ni mniej ni więcej przez ekipę remontową, ocieplającą ten moloch zwany naszym blokiem. Ha ha ha, jakie śmieszne.........
ALE ZE MNIE SUCZY ŁEB!