05 września 2004, 17:06
Ostatnio często to powtarzam, bo coraz więcej rzeczy przyprawia mnie o mdłości! Po prostu na życie chce mi się rzygać i już!
Po tym optymistycznym wstępie (I tym optymistycznym akcentem... - he he Michasiu, chyba wiesz z kogo to cytat ha ha ha) poinformuję was o moim nadspodziewanym wyjeździe! Otóż ponownie wybieram się na plener, ponownie w najgorszym czasie i ponownie odmarznie mi tyłek he he he ;) O tym, że wyjeżdżamy w poniedziałek dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo w czwartek (i to nie wszyscy się dowiedzieli, bo niektórych już nie było), informację potwierdzono oficjalnie w piątek i nic nie pomogły nasze prośby i utyskiwania - udało nam się tylko wytargować przesunięcie terminu wyjazdu na wtorek i nie ma przeproś, trzeba jechać, trzeba zapłacić, trzeba malować! Jak widać nic w naszej szkole nie jest w stanie odbyć się normalnie...
Tak więc od wtorku, przez kolejne 11 dni mnie nie będzie (mam nadzieję, że będziecie tęsknić :] ). Ten cholerny plener popsuł wszystkim różne plany, m. in.: pewien bardzo przyjemny plan dotyczący pewnej przyjemnej imprezy :~( Na szczęście to jeszcze nic straconego!
Słyszałam ostatnio z ust pewnej anonimowej osoby bardzo ciekawą opinię: "Bjrk jest jak wątróbka - co jakiś czas próbuję i za każdym razem mi nie smakuje..."