Święta, święta


Autor: dorothee
24 grudnia 2005, 15:35

Wyczekiwane długo święta nareszcie nadeszły! Nie wiem, czy wypłynie z tego dla mnie jakaś korzyść, oprócz paru dodatkowych centymetrów w pasie, ale w końcu nie można się we wszystkim dopatrywać korzyści. Wprawdzie znowu wypadło mi się trochę poprztykać z rodzinką (najgorzej z Rodzicielką), ale tak zawsze bywa w sytuacji, gdy okazuje się, że czas ucieka, a jeszcze nie wszystko przygotowane. Zaraz z resztą zmykam, bo Wigilię spędzamy u dziadków.

Czwartek okazał się dniem absolutnie zakręconym - w domu spędziłam niewiele czasu. Rano urządziliśmy sobie wspomnianą juz wcześniej przeze mnie wigilię klasową i przyznam, że byłam naprawdę pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że tak "tłumnie zjedziemy". Okazało się jednak, że nie jesteśmy tak bardzo niezorganizowani, jak mi się wydawało. Byliśmy prawie w komplecie (pozdrawiam wielkich nieobecnych :] ), znalazły się obrusy na stół, było mnóstwo dobrego jedzonka, nawet barszcz z uszkami. Pojawili się Henrykowie z małym Pawlątkiem (robiącym swoją drogą dziwne miny), nawet Dyrekcja się do nas osobiście pofatygowała, żeby złożyć nam życzenia, oczywiście zrobić zdjęcia (obsesja szkolnej kroniki!) i powiedzieć nam, że dzięki nam "narodziła się nowa świecka tradycja" opłatkowych spotkań absolwentów (no cóż, zawsze byliśmy oryginalni...). Zaglądali różni nauczyciele, życzyli nam wesołych świąt, chociaż nie pojawił się Czarny Rycerz - bądź co bądź nasz wychowawca w klasie maturalnej - niemiło z jego strony, bo był przecież oficjalnie zaproszony (nie to żeby mi jakoś szczególnie zależało he he). Na wigilii zrodził się też pomysł wspólnego tłumnego wyjścia na miasto wieczorem, na co wszyscy chętnie przystali.

Taaaak, wieczorek był równie przyjemny, chociaż grupa się trochę "rozwarstwiła".

Chociaż wynik jest taki, że się przeziębiłam. Nic w tym dziwnego, w końcu siorbanie nosem przy świątecznym stole jest u mnie regułą :))))

Pozdrawiam całą moją byłą klasę. Kocham was cioty (to takie nasze "pieszczotliwe" określenie ;] ...ach to świąteczne uniesienie...). No!

Na koniec składam wszystkim moje najlepsze życzenia (all rights reserved):

Gdy w domu choinka,

na stole szynka.

Gdy cała rodzina

ucztę opłatkiem zaczyna.

Gdy wszyscy się kłaniają,

życzenia sobie składają,

ja chcę do nich się przyłączyć

i życzenia me dołączyć:

wiele zdrowia i uśmiechu,

paru pokus wartych grzechu,

pomyślności i miłości,

braku zgryzot, zawiłości.

W Nowym Roku niech twe życie

będzie piękne należycie.

ŻYCZĘ JA!!!

No dobrze, idę sobie, bo mi odwala! Do rychłego zobaczenia!

26 grudnia 2005
Jako \"człowiek Kościoła\" muszę zwrócić uwagę na fakt, że zapomniałaś dodać, iż Dyrekcja rozpoczęła modlitwę, której nauczył nas nasz Pan i Brat - Jezus Chrystus. Poza tym należy dopisać, że Henrykowa wysłała mnie, abym swoim własnym samochodem pojechał zakupić jednorazowe obrusy na stół. Gdy wróciłem z tymi \"artefaktami\" okazało się oczywiście, że Henryk już takowe skminił. Mój wyjazd był więc niepotrzebny. Powinnaś docenić moje poświęcenie, żono. Na koniec, natchniony Twą poezją, ułożyłem świąteczny wiersz: (all rights reserved)

Wpadły grzyby dwa do barszczu,
Bo nie chciały wpaść do farszu;

Jeden mówi do drugiego:
\"Witaj drogi mój kolego!

Dzisiaj Boże Narodzenie,
Przyjm więc moje pozdrowienie!

A na Nowy Rok -
Pocałuj mnie w... usta\".

Grzyb trzeci już tu leci,
Cieszy się Kapusta.


Pozdro 600

Dodaj komentarz