... więc znikam ...


Autor: dorothee
06 stycznia 2006, 11:11

Stara Znajoma zapytała filozoficznie: "cóż się z nami stało przez tę jedną noc...?" choć oczywiście nie o element nocy tu chodzi, a o rozgrywającą się w jej trakcie rozmowę. Właściwie to chyba nic się nie stało, co by się już wcześniej nie działo, a po prostu nie było wyartykułowane. Tak myślę przynajmniej...

Pewnien Zazdrośnik przypisuje sobie za dużo zasług - zwłaszcza jeżeli chodzi o zjawisko mojego emocjonalnego ekshibicjonizmu. Tak, tak, niestety...

A rozwieść się z Robertem zawsze mogę bez orzekania o winie :)))) Nie omieszkam oczywiście dodać jak zwykle, że żadnego mojego związku z nim nie uznaję, bo nie pamiętam żebym go legalizowała.

Jakiś dziwny dzień dzisiaj - jestem w jakimś bliżej nie określonym nastroju... Bożeeee...! Muszę się zaraz zabrać za nudny podręcznik, bo na zajęcia wypadałoby się przygotować... A nie chce mi się tak, że szkoda gadać!

Jak ja nienawidzę mojego Wuefisty, jak ja tego faceta nie trawię! W sumie też szkoda o tym gadać...

O czym by tu pogadać... Nie ma o czym. Więc znikam.

Organista
06 stycznia 2006
Droga Doroto - zamiast zabierać się za nudny podręcznik, powinnaś udać się do swojej świątyni parafialnej na Celebrację Eucharystyczną - dziś Święto Objawienia Pańskiego, popularnie zwane - \"Świętem Trzech Króli\" lub \"Mędrców\". Czy to uczyniłaś? Czy pobrałaś poświęconą kredę i napisałaś na drzwiach swego mieszkania pierwsze litery imion Mędrców ze Wschodu - K+M+B 2006?
06 stycznia 2006
Kochana Marto, masz rację - nie mógłbym pozostawić ot tak sprawy majątku. Zażądam pisemnie wszystkiego, włącznie z mieszkaniem mojej - jeszcze - żony, gdyż to z jej winy dochodzi do rozwodu, ja zaś jestem czysty.... i zrozpaczony.....

Dodaj komentarz