Nie nadążam...
Tagi: dzień za dniem
21 listopada 2007, 16:31
No nie, kochani, ja się tak nie bawię! Już po dzisiejszym dniu mogę z całą odpowiedzialnością za swoje słowa powiedzieć, że nie trawię sądów. A co będzie jutro? Strach pomyśleć. Tyle tytułem niezrozumiałego pewnie dla większości wstępu. A wszystko dlatego, że zostałam "sekretarką"... ;)
A poza tym roboty jest tyle, że nie nadążam. Jak zwykle - chciałoby się powiedzieć. Tragiczny brak czasu: dla znajomych, dla rodziny, na hobby, na sen, dla siebie nawet czasu brak. Tylko nauka i nauka. Ale nawet, gdy postanowiłam trochę odreagować i zabalowałam faktycznie trochę dłużej niż zwykle, to Rodziciele wytoczyli mi taką batalię, że mi się odechciało takich eksperymentów na czas najbliższy. No i rób tu człowieku, co chcesz.
Skujoniałam niebezpiecznie. Może i mi to nawet odpowiada, że na zajęciach idzie nieźle. Bardzo mi miło gdy słyszę pochwały za ciężką pracę. Ale z drugiej strony strasznie mi łyso. Może jednak lepiej nie wychodzić przed szereg?
Przepraszam Messalino, że ciągle nie mam dla Ciebie czasu. "Sfynia" ze mnie ostatnia!
I Stomatolożkę przepraszam za haniebną nieobecność na imprezie urodzinowej. Siła wyższa... Ale ja i tak się ubiczuję, bo ostatecznie wina leży po mojej stronie.
Hmmm... tyle się ostatnio dzieje... Nie nadążam...
Dodaj komentarz