Licz na siebie
14 lipca 2006, 10:15
No tak, poprzednia notka jakby mi się nieco urwała, bo najpierw siadł ich serwer, potem mój, potem w ogóle kłopoty z kompem i jakoś mi się nie chciało jej potem dokończyć. Krótko podsumowując mogę powiedzieć, że było spoko i zrzędzenie było absolutnie niepotrzebne. Nawet spanie na podłodze nie było takie złe :)
Jakby nie patrzeć to było już dwa (!) tygodnie temu. Od tamtej pory siedzę w domu i nudzę się umiarkowanie, bo zawsze w środku tygodnia mam zajęcie z ośrodku jazdy - teoria prawa jazdy... :/ Średnio widzę siebie w roli kierowcy, tym bardziej po obejrzeniu wczorajszego filmu instruktażowego o wymaganiach egzaminacyjnych - ale życie mnie zmusza, więc się uczę i mam nadzieję, że jakoś to będzie. Z drugiej strony nigdy za kierownicą nie siedziałam, więc w sumie trudno mi na razie powiedzieć, czy sobie poradzę, czy nie. Spróbuję - zobaczę. Mogę natomiast z całą pewnością powiedzieć już, że te wszystkie puszczane nam "straszaki" o wypadkach działają na mnie odstraszająco - obym nie bała się ostatecznie w ogóle wyjechać na ulicę ;)
Naczelna refleksja z kursu: przepisy ruchu drogowego są bardziej skomplikowane niż kiedykolwiek sądziłam. Tak, najchętniej dałabym się komuś wozić przez całe życie, ale nie ma tak pięknie: umiesz liczyć? - licz na siebie!
Poza tym w moim życiu nic innego się nie dzieje, więc i pisać nie mam za bardzo o czym... Wszyscy powyjeżdżali, nie ma się z kim spotkać, nawet Ma Soeur mi dzisiaj umknęła pod namioty. Kombinuję sobie jakby dokonać tego cudu i wyrwać się gdzieś na weekend (na dłużej niestety nie mam czasu). Odkryłam, że to niestety koniec prawdziwych leniwych wakacji w moim życiu - nie ma już nawet szans na to, żeby wszystko zostawić w cholerę w tym zakichanym mieście i wyjechać sobie gdzieś na dwa tygodnie, albo i dłużej (im dalej, tym lepiej) - z różnych powodów. Uroki dorosłości? Być może...
Dzisiaj nareszcie spadł deszcz. Nienawidzę deszczu... zwłaszcza gdy jestem na zewnątrz bez parasola, ale po ostatnich upałach to jest jak ponowne narodziny. W końcu co za dużo, to niezdrowo.
Zmykam więc czekać, kiedy wreszcie zdaży się coś ciekawego. Do zobaczenia.
Dodaj komentarz