Ja za kierownicą???


Autor: dorothee
02 sierpnia 2006, 15:07

Zaczęłam jazdy - idzie jako tako, nie licząc faktu, że silnik zgasł mi chyba już z tysiąc razy. Ale to dopiero 4 godziny za mną, a jeszcze 26 przede mną ;) Ale przyznaję, że kosztuje mnie to dużo nerwów, natomist inni kierowcy przeważnie mają ze mnie ubaw. Póki co nikt mnie jeszcze nie strąbił. Jak na razie...

Narzuciłam sobie duże tempo - po dwie godziny codziennie, przez cały tydzień. W ten sposób bez przerwy boli mnie brzuch ze zdenerwowania i jest mi niedobrze, gdy tylko wezmę coś do ust. I mam świadomość tego, że grubo przesadzam z tym stresowaniem się. Wszyscy mi mówią, żebym sobie odpuściła, ale co mam poradzić na to, że nie umiem???

Kurcze, zastanawiam się, kiedy wreszcie przestanę przegapiać znaki i nauczę się płynnej jazdy. Wiem, że nikt tego od razu nie potrafi, ale chciałabym nabyć te umiejętności jednak trochę szybciej... :)

A poza tym nic się nie dzieje. Czekam teraz z wytęsknieniem na godzinę 21:00, kiedy wysiądę wreszcie z samochodu i wnętrzności przestaną mi się skręcać. Do zobaczenia.

Bałkanofil czuwa!
13 sierpnia 2006
Właśnie, nadrabiając zaległości w lekturze Dorotkowego bloga, sączę w kafejce internetowej Tequilę Sunrise.

Beijinhos de Albufeira e as boas frias pra vocę :*
Aneta
08 sierpnia 2006
Hej Dorota ;) no ja wlasnie po kursiku juz sie zapisalam na egzamin na ktory musze czekac 5 tyg :/ dasz rade na poczatku przewaznie tak jest, pozniej juz sie przyzwyczaisz ;) moim najgorszym zmartwieniem jak jezdzilam byl upal!!! gotowalam sie w tym samochodze... buziaki :*
02 sierpnia 2006
Ci ktorzy mowia zeby wyluzowac sami nie potrafia najczesciej.

Dodaj komentarz