...bez tematu...


Autor: dorothee
01 grudnia 2006, 20:30

Hmmm... widzę, że moja ostatnia notka z listopada wywołała nadspodziewany odzew. Wychodzi na to, że nie tylko mnie męczy dorosłość. A przecież to właściwie dopiero prolog tej dorosłości. Co będzie w rozwinięciu?

Z drugiej strony jestem chyba na etapie, w którym mieszkanie z rodziną przynosić zaczyna więcej irytacji, niż przyjemności. Wprawdzie łóżko własne, pełne korytko, nie muszę się martwić rachunkami, ani sama sprzątać całego mieszkania ;) , ale z drugiej strony wciąż mnie dotyczy takie nieprzyjemne zjawisko jak kontrola. I wcale nie czuję się samodzielna, chociaż bym bardzo chciała. Ale w końcu przecież nie jestem samodzielna!

No tak, ale przecież samodzielność jest trudna, a ja ostatnio fanatycznie wręcz unikam wszelkich trudności. "I chciałabym, i boję się." - jakby to powiedziała Rodzicielka. Chyba wiecie co mam na myśli...

Dlaczego, do jasnej cholery, nic nigdy nie może pójść po mojej myśli???

Sonia_x
02 grudnia 2006
Wszystko ma dobre jak i zle strony...pozdrawiam zapraszam do siebie

Dodaj komentarz